Dziennikarzom „Dziennika Gazety Prawnej” udało się dotrzeć do projektu nowelizacji rozporządzenia w sprawie szczegółowych zasad kształtowania i kalkulacji taryf oraz rozliczeń z tytułu zaopatrzenia w ciepło, jaki przygotowuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Projekt podobno jest już na ukończeniu i ma być przedstawiony wraz ze strategią dla ciepłownictwa, by – jak pisze gazeta – „pokazać, że oprócz ryzyka podniesienia cen, planowane są jakieś rozwiązania osłonowe i modernizacyjne”.
Istotą tej nowelizacji ma być nadanie prezesowi URE uprawnienia do zatwierdzania zmian taryf „w sposób szybki, bez konieczności badania i analizowania całej taryfy dla ciepła”. „Dziennik Gazeta Prawna” uważa, że może to oznaczać zapowiedź podwyżek cen ciepła nawet jeszcze w tym roku.
Jest sprawą oczywistą, że te elektrociepłownie, czy ciepłownie, które swą produkcje opierają na węglu, muszą uwzględnić w kosztach wytwarzania zdecydowany wzrost zielonych certyfikatów oraz koszty, jakie muszą być poniesione przy modernizacji lub budowie nowych bloków przy przejściu z węgla na gaz.
Kiedy przed kilku laty kalkulowano rentowność procesu wytwarzania energii z węgla zakładano względną stabilność cen uprawnień do emisji CO2. W ciągu ostatnich trzech lat ich cena wzrosła jednak z 7 do 44 euro za tonę. Dość napisać, że kiedy budowano elektrociepłownię Opole w roku 2018 zakładano, że w roku 2030 cena uprawnienia do emisji CO2 wyniesie maksymalnie 30 euro za tonę. Obecnie nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy ten szokująco szybki wzrost cen zielonych certyfikatów choć trochę wyhamuje. Jeszcze przed rokiem ich cena kształtowała się na poziomie 24 euro.
Chociaż prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie - Jacek Szymczak przypomina, że jeśli dany producent ciepła ma strukturę wymieszaną tzn. obok węgla ma jeszcze energię z gazu i OZE, a podwyżki cen ciepła mogą wtedy kształtować się w przedziale 4 do 10 proc., to zapewne nie będzie to dotyczyć Krakowa. Najwięksi dostawcy ciepła dla tego miasta, czyli PGE Energia Ciepła i CEZ wytwarzają ciepło wyłącznie z węgla. I czeka ich w najbliższym czasie kosztowny proces zamiany surowca: węgla na gaz.
Jest sprawą oczywistą, że wobec powyższego w stosunkowo szybkim czasie spodziewane są podwyżki cen ciepła u dostawców. Oznacza to, że jeśli dystrybutorzy ciepła chcieliby działać gospodarnie i rentownie to muszą ceny zakupu ciepła uwzględniać przy rozliczaniu się z odbiorcami.
Największym zagrożeniem obecnej sytuacji w ciepłownictwie (w ciepłowniach i elektrociepłowniach) jest możliwość załamania się rynku ciepła, brak środków własnych. Są one niezbędne dla finansowania potrzebnych dla dalszego rozwoju inwestycji, dla których dofinansowanie pochodzi ze środków europejskich.
Zobacz również: